Na każdym kroku słyszymy i czytamy ostrzeżenia typu: jak odróżnić
chiński czosnek od polskiego, jak odróżnić prawdziwy miód, czego unikać w
jedzeniu, czytać skład produktu.....
I tu powstają zasadnicze
pytania DLACZEGO MUSIMY ODRÓŻNIAĆ CHIŃSKI CZOSNEK OD POLSKIEGO??
DLACZEGO MAMY STAĆ SIĘ EKSPERTEM OD ODRÓŻNIANIA MIODU?? DLACZEGO MAMY
CHODZIĆ Z LUPĄ DO SKLEPU I CZYTAĆ SKŁADY???
DLACZEGO..... DLACZEGO.....???
DLACZEGO
w ogóle chiński czosnek zalewa nasz rynek pytam???? Po co go
importować, czyżby było za mało krajowego??? Najpierw sprowadza się
toksyczne świństwa, a potem "ostrzega" ludzie nie jedzcie tego! Co za
obłuda! To samo z miodem i innymi produktami. Ciekawe jak staruszka
będzie odróżniać kraj pochodzenia czosnku lub z lupą czytać etykiety na
miodzie?! Dlaczego ja nie mogę podejść do półki w sklepie i sięgnąć po
masło tylko muszę przebierać pomiędzy miksem, miksełkiem i innymi
masłopodobnymi cudami??? Dlaczego mam szukać jaki ułamek mięsa jest w
parówkach zamiast sięgnąć po wybrane opakowanie, dlaczego muszę szukać
miodu polskiego pomiędzy mieszanką miodów z UE lub spoza UE??? Dlaczego mam dopatrywać się na opakowaniu, czy jest napisane cukier waniliowy czy wanilinowy??? To przecież tylko jedna dodatkowa literka, ale w środku całe pokłady chemii, zgodnie z nazwą - z wanilią ma tyle wspólnego co z mydłem.
To tylko nieliczne przykłady. Na co dzień mamy do czynienia z tonami produktów żywnościowych, które raczej powinny stać na półkach sklepu przemysłowego ze środkami chemicznymi.
Po co i
dlaczego te świństwa w ogóle mają prawo pojawiać się w sprzedaży??
Gdzie jest kontrola jakości?? Gdzie jest w ogóle jakakolwiek kontrola???
Pytanie retoryczne -
KOMU zależy na tym, aby wytruć społeczeństwo???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz