niedziela, 26 listopada 2017

HANDEL W NIEDZIELE





Miałam się nie wypowiadać na ten temat, bo i tak nie mam wpływu na to, co inni postanowią (wbrew oklepanym hasłom, że mamy demokrację), ale uświadomiłam sobie fakt, który mnie w związku z tym jeszcze bardziej zbulwersował.
Mianowicie - nasi ustawodawcy koniecznie chcą nam zorganizować czas weekendowy i będą teraz postanawiać, czy mamy spędzać czas z rodziną, czy sami, gdzie go mamy spędzać i w jaki sposób.
Znacznym - podobno ułatwieniem - ma być więc zakaz handlu w niedziele. To pozwoli sprzedawcom - bez względu na ich chęci i upodobania - mieć dzień wolny, natomiast klienci - również będą zmuszeni do określonych zachowań.
Pytam się - co z resztą pracowników? Dlaczego na przykład kierowca autobusu lub pracownik stacji benzynowej ma nie spędzić niedzieli z rodziną?? Przecież klient, tak jak zrobić zakupy może w sobotę, tak zatankować samochód czy przemieścić się z miejsca na miejsce również może wykonać w dzień powszedni.
Dlaczego ten personel ma być poszkodowany?? Na miejscu tych pracowników podjęłabym działania strajkowe, gdyż jest to nierówne traktowanie obywateli.

Klienci tu jak widać są najmniej ważni. Teraz z ołówkiem i kalendarzem będą są planować zakupy, odhaczając, w które niedziele ustawodawcy i pomysłodawcy pozwolą kupić chleb, a w które nie. No cóż, życie zaplanowane ma swoje dobre strony. Trzeba będzie dokładnie przewidzieć ile będziemy mieli ochotę zjeść i kiedy. Nie ma szans, żeby cokolwiek odbyło się ad hock. Żadnych nieprzewidzianych gości, żadnej ochoty na coś nieprzewidzianego, zaplanowany był jeden chleb na weekend, to żadnych odstępstw od tego.
A jak kupimy za dużo, to też nie problem, najwyżej się wyrzuci i powiększy i tak już horrendalną skalę marnowania żywności.


Jeżeli rodzice pracują, a mają przypadkiem małe dzieci, z którymi chcą spędzić czas na przykład w sali zabaw w centrum handlowym lub przy okazji zrobić zakupy spożywczo-przemysłowe, to zrobią to w dzień powszedni. Wrócą z pracy, zjedzą obiad, chwilę odpoczną i biegiem ok. godziny 20 ruszą do zabawy i na zakupy. A, że dzieci pójdą późno spać? A kogo to w końcu obchodzi, ważne, że w niedzielę będą siedzieć w domu i odpoczywać. Zawsze można przecież wtedy ten czas odespać.



Obniżone obroty handlowe i podatki, to też nie jest wielki problem. Może będą zwiększone obroty w piątek, kiedy to wszyscy ruszą szturmem robić zapasy na weekend. Ale się będzie działo! Wężowe kolejki do kas, łapanie towarów, bo wszyscy chcą kupić i boją się, że zabraknie, adrenalina w górę, bo ktoś się wepchnął bez kolejki, ale to wszystko wynagrodzi wolna niedziela. Można leżeć i lizać rany w domu.
Na niższych podatkach państwo nie ucierpi, bo wyrwie je od społeczeństwa w inny sposób. A tu inwencja twórcza jest nieograniczona, jak wiemy.

I po co walczyliśmy o to wszystko? Wróćmy do starych czasów, sklepy na skobel, alkohol od godz. 13.
Wrócą do życia "mety", gdzie spragnieni będą mogli uzupełnić stan płynów w organizmie. Handel i tak będzie kwitł, tyle, że niekoniecznie w centrach handlowych.
Brawo!



środa, 19 lipca 2017

REKLAMA

REKLAMA - nie wiem, czy jest chociaż jedna osoba (?), która lubi reklamy. No, może jeszcze dzieci.
Wszystkich nas reklama po prostu irytuje, a jej natręctwo jest po prostu nie do zniesienia. Czytasz artykuł w internecie, nagle najeżdża ci reklama. Oglądasz film, przerwa reklamowa. Wyciągasz list ze skrzynki pocztowej, wylatuje stos śmieci reklamowych. Pomijając fakt, że to my płacimy za to samoudręczenie, to zastanawiam się, czy naprawdę reklamodawcy wyobrażają sobie, że sto pięćdziesiąte wyświetlenie tej samej reklamy da pozytywny efekt? Myślę, że wręcz odwrotny. Owszem, rozumiem pokazanie nowego produktu, jasno i klarownie, a nie aż do znudzenia. Ile razy można słuchać o koncie bankowym, ile razy oglądać jakieś wygibasy dziwnych postaci???!!!



I jeszcze dwa słowa o formie przekazu. Podstawowo rażąca maniera, to puszczanie reklam ze dwojoną albo potrojoną siłą głośności w stosunku do programu, który przerywa. Jak tylko zaczyna się przerwa reklamowa, trzeba łapać biegiem za pilota, żeby zdążyć przyciszyć telewizor przed ogłuchnięciem. Im głośniej tym lepiej? Wątpię. Zastanawiam się do kogo kierowana jest reklama. Zakładam, że do przeciętnie inteligentnych ludzi, a nie do "inteligentnych inaczej". Dlaczego więc oglądamy 9/10 czasu jakieś dziwolągi na ekranie, jakieś niezrozumiałe teksty, żeby w ostatniej 1/10 czasu dowiedzieć się (albo i nie) o co właściwie chodzi i co tak naprawdę jest reklamowane.
Szkoda, że tak mało jest naprawdę ciekawych, inteligentnych, a nawet dowcipnych reklam, które do trzech razy nawet przyjemnie można by oglądać.

Miłego oglądania! A potem owocnych zakupów reklamowanych produktów!



                                    

poniedziałek, 17 lipca 2017

KOMENTARZE

Piszę tu komentarz do KOMENTARZY.



Każdy ma swoje zdanie. I dobrze, bo byłoby nudno, gdybyśmy byli jednomyślni. Chociaż, może życie byłoby łatwiejsze i mniej konfliktowe. Nie na darmo mówi się jednak, że gdzie dwóch Polaków tam trzy zdania.
Przeglądając strony internetowe, często zagłębiam się w jakiś artykuł, a potem z ciekawości czytam komentarze do niego. Właściwie coraz rzadziej je czytam, bo budzą we mnie skrajne uczucia, bynajmniej nie pozytywne. Korci mnie, żeby tu i tam odpowiedzieć, ale za chwilę przychodzi refleksja, żeby nie zniżać się do takiego poziomu.
Wywiad ze znaną osobą - opowiada o swoich przeżyciach, o wierze, o tragedii, która go spotkała, szczerze, bez podtekstów, czy zgryźliwości. I z czym się spotyka? Ze złośliwymi, kpiącymi wypowiedziami, z żałosnym wulgarnym słownictwem, często nie na temat. To oczywiście nie jedyny przykład, bo pod każdym artykułem można znaleźć takie elokwentne popisy pseudo "literatów". Jak nie masz nic mądrego do powiedzenia, to lepiej się powstrzymaj, bo to co piszesz może zainteresuje równych tobie poziomem kolesiów, ale nie wszystkich, którzy to czytają.
Jeżeli taki mamy poziom kultury i inteligencji społeczeństwa, to nie ma się już czemu dziwić, że jest jak jest.

czwartek, 13 lipca 2017

SPRAWY SĄDOWE

Temat sądownictwa ostatnio mamy "na tapecie", więc a propos...
Wśród polityków pojawił się głos: niech rozwodnicy płacą za swoje sprawy sądowe!
Przyznam, że choć rozwody nie są godne pochwały, były są i będą. Temat na inny czas, a teraz kwestia kosztów.
Dlaczego to właśnie rozwodnicy mają pokrywać koszty rozpraw sądowych???

A może tak bandziory będą płacić za swoje sprawy sądowe i koszty utrzymania w więzieniach?????!!!!! A może tak narkomani i alkoholicy będą się leczyć za swoje!!!!!!!!! A może pijani kierowcy będą do końca życia płacić odszkodowania ofiarom wypadków??!!
Nie rozumiem dlaczego uczciwi obywatele mają utrzymywać tych darmozjadów. Stawka żywieniowa w więzieniach jest wyższa niż dla chorych w szpitalach!!!!
Nie wiem dlaczego akurat rozwodnicy tak zaszli za skórę tej/temu politykowi, ale widzę inne grupy społeczne, obciążające finansowo państwo, a jednak spokojnie pokrywamy koszty ich fanaberii, niejednokrotnie bezprawnych i jakoś nikt nie wpadł na to, aby ten proceder skierować na właściwe tory.


WOJNY

ZBROJENIA - temat ostatnio na tapecie w różnych konfiguracjach: NATO, Rosja, ISIS - mamy się bronić przed wszystkimi i wszystkim. Z jednej strony prowokacja, z drugiej obrona. Jedni dostarczają broń tym, drudzy tamtym, potem przed tymi samymi trzeba się zbroić. Agresja rodzi agresję.
Zdawać by się mogło, że ludzie dorośli myślą. Jednak to co czynią, stawia myślenie pod wielkim znakiem zapytania. Dziecko, jeżeli się sparzy, czy skaleczy, to zapamiętuje, żeby tego nie dotykać. A dorośli? Na każdym kroku wspominamy wojny, powstania, bitwy. Muzea, rocznice, opowieści, książki, nauka w szkole, wszędzie pokazane okrucieństwo wojny i jej skutków.
Po co? Logiczne wytłumaczenie, że po to, aby m.in. przestrzec następne pokolenia przez skutkami wojen i pokazać ich bezsens. Jak widać, woda na młyn. Robimy wszystko co w naszej mocy, aby wywołać kolejną wojnę. Tylko w tej wojnie już nie będzie zwycięzców i przegranych. Przegrają wszyscy. I ci co mają mniej nowoczesne rakiety i ci co mają bardziej nowoczesne. Kilka ruchów i nie będzie czego zbierać. Już nie będzie pomników i opowieści z dziada pradziada. I tak naprawdę nie będzie wiadomo kto przeciwko komu, kto zaczął, kto skończył. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. A dziś wojują wszyscy.


niedziela, 21 sierpnia 2016

ELEKTROŚMIECI

Dużo się mówi o oddawaniu elektroodpadów do odpowiednich punktów. Zgoda - w przypadku pralki, lodówki czy telewizora sprawa jest oczywista i prosta - zamawiamy bezpłatny odbiór i problem z głowy, ewentualnie oddajemy stary sprzęt przy zakupie nowego.
Gorzej sprawy się mają z drobiazgami, czyli wszelkie żarówki, świetlówki, baterie i inne.
Gdzie je wyrzucić??





Za wyrzucenie razem z innymi śmieciami grozi kara w wysokości do 5000 zł. Co więc z tym robić??
Żadna firma ni przyjedzie po baterię ani żarówkę. Te elektroodpady - niby drobne - ale zalegają więc w domu czekając na.. okazję (?) do ich wywiezienia. Ale jaka to okazja? Nie wydaje mi się, żeby każdy z nas brał baterię pod pachę i leciał do najbliższego punktu zbiórki takich śmieci. Zwłaszcza, że najbliższy jest.. gdzie? No właśnie, gdzie? Podobno (tak piszą), że na terenie niektórych osiedli są specjalne pojemniki, przeznaczone na taki sprzęt. Niektórych - to po pierwsze, a po drugie ile jest takich pojemników na osiedlu??
Niektóre markety postawiły u siebie takie pojemniki; pomysł ciekawy, chociaż... czy klient wybierając się na zakupy ma zaplanować wizytę w tym markecie i zabrać ze sobą zalegające w domu żarówki, baterie, świetlówki i cały ten elektryczny bałagan? A jeżeli idzie do marketu prosto z pracy, to trzeba przewidzieć takie zakupy i rano do pracy maszerować z torbą pełną elektroniki. Zaryzykuję więc stwierdzenie, że elektrośmieci lądują jednak w zbiorczych pojemnikach na śmietnikach ogólnych.


Zanim odpowiednie służby wezmą się za karanie takich występków, może miasto pomyśli nad ustawieniem specjalnych pojemników w lub obok śmietnika, aby człowiek mógł po prostu pozbyć się tych rzeczy razem z innymi śmieciami, wyrzucając jedną torbę do jednego pojemnika, a drugą do drugiego. Niestety, na próżno szukać pojemników na odpady elektryczne na osiedlowych śmietnikach.
Jak zwykle, ustawa jest, tylko brakuje reszty. A ludzie niech sobie radzą. Na szczęście jest urodzaj na supermarkety i tych jest zdecydowanie więcej na osiedlu niż pojemników.

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

WIESZ (????) CO JESZ?

Na każdym kroku słyszymy i czytamy ostrzeżenia typu: jak odróżnić chiński czosnek od polskiego, jak odróżnić prawdziwy miód, czego unikać w jedzeniu, czytać skład produktu.....
I tu powstają zasadnicze pytania DLACZEGO MUSIMY ODRÓŻNIAĆ CHIŃSKI CZOSNEK OD POLSKIEGO?? DLACZEGO MAMY STAĆ SIĘ EKSPERTEM OD ODRÓŻNIANIA MIODU?? DLACZEGO MAMY CHODZIĆ Z LUPĄ DO SKLEPU I CZYTAĆ SKŁADY???
DLACZEGO..... DLACZEGO.....???




DLACZEGO w ogóle chiński czosnek zalewa nasz rynek pytam???? Po co go importować, czyżby było za mało krajowego??? Najpierw sprowadza się toksyczne świństwa, a potem "ostrzega" ludzie nie jedzcie tego! Co za obłuda! To samo z miodem i innymi produktami. Ciekawe jak staruszka będzie odróżniać kraj pochodzenia czosnku lub z lupą czytać etykiety na miodzie?! Dlaczego ja nie mogę podejść do półki w sklepie i sięgnąć po masło tylko muszę przebierać pomiędzy miksem, miksełkiem i innymi masłopodobnymi cudami??? Dlaczego mam szukać jaki ułamek mięsa jest w parówkach zamiast sięgnąć po wybrane opakowanie, dlaczego muszę szukać miodu polskiego pomiędzy mieszanką miodów z UE lub spoza UE??? Dlaczego mam dopatrywać się na opakowaniu, czy jest napisane cukier waniliowy czy wanilinowy??? To przecież tylko jedna dodatkowa literka, ale w środku całe pokłady chemii, zgodnie z nazwą - z wanilią ma tyle wspólnego co z mydłem.
To tylko nieliczne przykłady. Na co dzień mamy do czynienia z tonami produktów żywnościowych, które raczej powinny stać na półkach sklepu przemysłowego ze środkami chemicznymi.
Po co i dlaczego te świństwa w ogóle mają prawo pojawiać się w sprzedaży?? Gdzie jest kontrola jakości?? Gdzie jest w ogóle jakakolwiek kontrola???
Pytanie retoryczne -  
KOMU zależy na tym, aby wytruć społeczeństwo??? 



O mnie

Witam serdecznie! Autorka jest kobietą w przedziale wiekowym +18 -100. Niewiele jest sytuacji, gdzie wiek nie ma znaczenia, więc korzystam z tych nielicznych i go nie podaję. Nie będzie powodu do określeń typu "jeszcze młoda i nie zna życia" lub "stara a głupia", itp. Jestem niepokorna, nieprzewidywalna, nie akceptuję bezmyślności, chamstwa, braku kompetencji i wszystkiego, co jest nie takie, jakie powinno być. Walczę o swoje prawa, a przynajmniej usiłuję, gdyż tak naprawdę to niewiele tych praw mamy. ... a więc o tym, co nas spotyka na co dzień, o tym, co nas cieszy i denerwuje, o tym, co można zmienić, a jeżeli nie można to dlaczego. Tematy różne, komentarze wydarzeń, własne obserwacje, sprawy wielkie i małe, oczywiste i trochę mniej oczywiste. Krótko mówiąc - o wszystkim, co mi przyjdzie do głowy. A trochę też o "niczym". Każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie - jeżeli nie dzisiaj, to jutro, albo... za 3 dni. Zaglądaj tu więc często. Pamiętaj, że to co piszę, to tylko moje zdanie - ktoś ma inne - proszę bardzo, chętnie je poznam, ale jeszcze chętniej argumenty na jego poparcie. Tu powinny krzyżować się różne myśli, słowa, tematy, opinie.

Ostatnie wpisy