Jesteśmy często niezadowoleni z obsługi. Czy to w sklepie, na poczcie, w banku, czy w urzędzie. Pani/pan jest niekompetentna (niestety, zdarza się to coraz częściej...), niemiła i tych "nie" można by mnożyć w nieskończoność. Załatwiamy sprawę (lub nie) i odchodzimy wściekli, naburmuszeni, klnąc na czym świat stoi. Efekt? Zepsuty humor do końca dnia, może jutro drugie podejście, aby dokończyć nieudanego dzieła i mieć trochę szczęścia (może będzie w okienku ktoś inny?), frustracja, stres, nadszarpnięte nerwy i inne destrukcyjne działanie na nas samych i otoczenie. W drodze do domu jeszcze trzeba się wyładować na kierowcy, który nas wyprzedził, albo na kimś, kto za długo coś kupuje w kiosku. Już w domu, kolejna awantura, bo ... na obiad kotlet mielony zamiast schabowego. A ranek zaczął się tak niewinnie. I wszystko przez tę kobietę/faceta, którzy nam obrzydzili życie.Winowajca sobie poszedł spokojnie do domu, nieświadomy tsunami, które spowodował. A jutro, pojutrze i za tydzień - powtórka z rozrywki. Dlaczego? Dlatego, że pozwalamy się tak traktować. Machamy ręką, zgrzytamy zębami i idziemy dalej. Nic się nie zmieniło. Niekompetencja będzie królować dalej i wkurzać następnych. Niemiła obsługa pozostanie, bo... nikomu nie przeszkadza. Co można zrobić? R e a g u j m y !!! Nie musi to być od razu starcie na miarę bitwy pod Wiedniem, ale zacznijmy od grzecznego zwrócenia uwagi. Jeżeli to nie da efektów, poprośmy kierownika. Jeżeli kierownik nie będzie potrafił/chciał rozwiązać problemu, zawsze jest jeszcze ktoś wyżej. Wiem, że to wymaga trochę czasu i zachodu. Nikomu się nie chce i dlatego jest jak jest. Może świata się nie zmieni, ale własne podwórko owszem. Ja mam na swoim koncie kilka takich stoczonych batalii, z czego część skończyła się na miejscu, natomiast dwie - w wysokich urzędach - ale najważniejsze, że skutecznie. Pozostała satysfakcja i motywacja do dalszych działań. Nie lubię być traktowana jak byle kto, dlatego tego nie akceptuję. A przy okazji mam z tego korzyść, bo każda taka potyczka to kapitał wiedzy. Poznaję przepisy, swoje prawa i możliwości. A to broń, którą mogę odpowiednio wykorzystać. Polecam! Nie zgadzajcie się na bylejakość!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz