Jedną z kolejnych błyskotliwych zmian w służbie zdrowia jest wprowadzony w 2015 r. obowiązek posiadania skierowania do okulisty i dermatologa. Pomimo wielkiej chęci zrozumienia uzasadnienia tego przepisu jakoś nie mogę się doszukać rozsądnych argumentów. W ogóle nie mogę się doszukać żadnych argumentów.
Należałoby się zastanowić jaki był cel wprowadzenia tych skierowań, bo,
że na rzekome skrócenie kolejek nawet przedszkolak nie da się nabrać (a taki właśnie był rzekomo cel tego pomysłu).
Jeżeli pacjent samodzielnie ma decydować np. o wizycie do onkologa,
która (jeszcze) jest bez skierowania, to dlaczego w przypadku okulisty
lub dermatologa musi o tym zadecydować lekarz POZ?? Kwalifikacja do
leczenia onkologicznego jest bardziej skomplikowana niż np.
zaobserwowanie u siebie problemu dermatologicznego lub okulistycznego, a
jednak pacjent nawet z prostym objawem, przykładowo wymagającym
krótkiej terapii kroplami do oczu musi odwiedzić dwóch lekarzy i
odczekać odpowiedni czas aż się dostanie do właściwego specjalisty. Jeżeli będzie miał szczęście w
nieszczęściu i zachoruje w I połowie roku, bo w drugiej choroba może
już "nie mieścić się w limitach".
Zastanawiające jest, w jaki sposób lekarz POZ może pomóc pacjentowi, który skarży się na problemy ze wzrokiem. Począwszy od drobnej dolegliwości, a skończywszy na poważnych schorzeniach - badania okulistyczne wymagają odpowiedniej aparatury, chociażby tablic Snellena, które raczej nie zdobią ścian gabinetu internistycznego. Nie da się więc w żaden sposób wytłumaczyć, że internista może w jakikolwiek sposób rozpoznać chorobę oczu i zastosować odpowiednią terapię. A jeżeli nie może, to kieruje pacjenta do lekarza specjalisty. A jeżeli kieruje pacjenta do okulisty, to jego rola w tym wypadku ogranicza się do wypisania skierowania. A jeżeli jego rola ogranicza się do wypisania skierowania, to DLACZEGO PACJENT W OGÓLE MUSI NAJPIERW ODBYĆ TĘ WIZYTĘ, ZAMIAST SAM WE WŁASNYM ZAKRESIE UDAĆ SIĘ DO OKULISTY - tak jak to miało miejsce do roku 2015, kiedy to ktoś wspaniałomyślnie postanowił ulepszyć służbę zdrowia i "ułatwić" życie pacjentom???!!!
Nietrudno wyobrazić sobie, ile będzie
więc wizyt lekarskich u lekarza internisty tylko po jeden papierek. A w
tym czasie osoba z chorobą internistyczną może się nie dostać do tego
lekarza, bo już nie dostanie "numerka".
Jeżeli nie wiadomo o co chodzi,
to chodzi o pieniądze. I tu też wszystko się do tego sprowadza. Wiadomo -
każda wizyta to kasa z Funduszu, lekarze żądają podwyżek, a więc ...
niech każdy sobie dopowie resztę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz