Począwszy od chrztu, poprzez komunię, ślub aż do pogrzebu. Niby co łaska, ale nie mniej niż...To tak delikatniej, bo gdzie indziej oficjalnie "stoi" napisane co za ile. Zniżek, rabatów i promocji tu nie ma. Twardy handel bez licytacji. Sprzedać i kupić można wszystko: wizerunki świętych, symbole religijne, pamiątki, wszelkie dewocjonalia, a nawet relikwie. Ale to nie wszystko. Można też kupić modlitwę. Nie wiadomo co tu kosztuje, czy czas, czy jakość, czy skuteczność?? W każdym razie drogo. Klientów nie brakuje, bo wiadomo, rotacja duża, zawsze się ktoś rodzi, przyjmuje komunię, bierze ślub, wreszcie umiera. Jednak z końcem życia zarobek się nie kończy. Jeszcze jest okazja pomodlić się za duszę, a to można i w rocznicę urodzin i w rocznicę śmierci - pierwszą, drugą, piątą i dziesiątą. W międzyczasie jeszcze grosik do grosika - zbierane codziennie, ze szczególną obfitością w niedziele i święta. Cele są zawsze szczytne, poruszające serce: a to organy, a to ogrzewanie, a to kapiący dach, a to biedni, a to misje, a to dzieci, a to szereg innych niezbędnych potrzeb.
Niektóre serca już stwardniały, ale tych miękkich jest jeszcze wystarczająca ilość, aby kościół nie popadł w biedę. Zresztą państwo nie pozwoli. Jak nie zapłacimy dobrowolnie, to z przymusu.
Czy powstała jakaś druga wersja Biblii, o której nie wiemy??? W tej właściwej jakoś ciężko się doszukać wskazówek majątkowych, inwestorskich i biznesowych. A jednak wszystko zmierza do tego, aby kościół był bogaty. I tu chyba nastąpiła pomyłka w interpretacji. Panu Bogu chodziło o bogactwo w wartości, a ludziom o bogactwo materialne. Ot, mała różnica. Myślę, że dzisiejsi Apostołowie spokojnie mogliby występować w roli doradców ekonomicznych i finansowych. Może nie wszyscy, ale wielu może zaimponować sposobem na życie i jego dobrą jakość. Zapobiegliwi, potrafią obracać pieniędzmi, dobrze się czują na rynku nieruchomości i łatwo pozyskują sponsorów. Niejeden biznesmen mógłby się wielu rzeczy nauczyć. No, ale to wszystko pochłania dużo czasu. A tu jeszcze przydałoby się go trochę wykrzesać na modlitwę, przemówić do ludu, dać trochę wskazówek niekoniecznie ekonomicznych. Udało się jednak połączyć przyjemne z pożytecznym, czyli pracę z zarabianiem. I na tym polega fenomen dzisiejszej wiary i religii. Z jednej strony teoria: bezinteresowność, pomoc, wsparcie, wartości duchowe, dobre przykłady, jednym słowem - BYĆ, z drugiej - praktyka: przeciwieństwo teorii, czyli - MIEĆ. Hulaj dusza! Chciałoby się powiedzieć "piekła nie ma", ale o tym się przekonamy za czas jakiś. Coś mi się wydaje, że będzie ono przepełnione...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz