czwartek, 7 kwietnia 2016

PROMOCJE




Promocje, wyprzedaże, sale... to slogany wszędzie obecne. Mają kusić jako niepowtarzalna okazja. Łap dzisiaj, bo jutro już nie będzie. Kupuj, kupuj, kupuj! Musisz to mieć! Najmodniejsze, najpotrzebniejsze i w dodatku tanie tanie! Woda z mózgu. Potrzebujesz tego na pewno? A może to już trzecia torebka w tym samym kolorze, albo kolejny gadżet, który zasili szeregi już stojących na półce. Ale to jeszcze pół biedy. Ważniejsze jest, czy to na pewno jest TAŃSZE? Czy promocja, która powinna kojarzyć się z wyjątkową obniżką ceny, nie jest tak naprawdę czyszczeniem magazynów z zalegających towarów, które ciężko sprzedać? Albo nie jest zwykłą zawoalowaną reklamą, bo produkt stojący na sklepowym regale nie budzi jakoś zainteresowania? Ludzie są sami sobie winni. Jak usłyszą "promocja" są gotowi kupić wszystko, nawet to, co nie jest im kompletnie potrzebne.  Na ludzką głupotę nie potrzeba ustaw, tylko odrobiny inteligencji. Wystarczy sprawdzić cenę danego produktu w innym sklepie, a często okazuje się, że bez "promocji" jest tańszy. Najlepszy przykład z kuponami rabatowymi w kilku serwisach zakupowych - miały być żelazne reguły - produkt MUSI być tańszy od standardowej oferty sprzedawcy. Tymczasem bywa nawet droższy. A już na pewno można go znaleźć taniej w innych sklepach internetowych i to bez zniżki.
A sprzedawcy świetnie wykorzystują takich łowców "okazji" i śmieją się, że mają taki łatwy zysk i mogą pozbyć się bubli.

Postanowiłam zgłębić ten temat i sprawdzić wyrywkowo kilka takich "okazji". Cena standardowa i cena promocyjna: na pierwszy rzut oka - jaka duża różnica! Na drugi rzut oka - czy w innym sklepie kosztuje tyle samo? Na trzeci rzut oka - czy stara cena nie jest jakoś dziwnie wysoka? Przecież to nigdy tyle nie kosztowało! No i na piąty rzut oka - wszystko staje się oczywiste. Stara cena została zawyżona i przekreślona, obok niej triumfalnie bije w oczy nowa, o 50% niższa kwota, kusi, nęci i przyciąga takich, którzy poprzestali tylko na pierwszym rzucie oka, a w rzeczywistości jest ona w najlepszym przypadku w tej samej wysokości, co cena pierwotna. W najlepszym, bo zdarza się i tak, że jest wyższa. Drugi aspekt tej sprawy jest taki, że jeżeli produkt może być przeceniony o 50, 60, 70% i jeszcze sprzedawca na nim zarobi (bo nie ma takich, którzy sprzedają ze stratą), to jaka musiała być pierwotna marża przed przeceną??!!! Konkluzja jest taka, że na hasło "promocja" powinny zapalać się wszystkie lampki ostrzegawcze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Witam serdecznie! Autorka jest kobietą w przedziale wiekowym +18 -100. Niewiele jest sytuacji, gdzie wiek nie ma znaczenia, więc korzystam z tych nielicznych i go nie podaję. Nie będzie powodu do określeń typu "jeszcze młoda i nie zna życia" lub "stara a głupia", itp. Jestem niepokorna, nieprzewidywalna, nie akceptuję bezmyślności, chamstwa, braku kompetencji i wszystkiego, co jest nie takie, jakie powinno być. Walczę o swoje prawa, a przynajmniej usiłuję, gdyż tak naprawdę to niewiele tych praw mamy. ... a więc o tym, co nas spotyka na co dzień, o tym, co nas cieszy i denerwuje, o tym, co można zmienić, a jeżeli nie można to dlaczego. Tematy różne, komentarze wydarzeń, własne obserwacje, sprawy wielkie i małe, oczywiste i trochę mniej oczywiste. Krótko mówiąc - o wszystkim, co mi przyjdzie do głowy. A trochę też o "niczym". Każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie - jeżeli nie dzisiaj, to jutro, albo... za 3 dni. Zaglądaj tu więc często. Pamiętaj, że to co piszę, to tylko moje zdanie - ktoś ma inne - proszę bardzo, chętnie je poznam, ale jeszcze chętniej argumenty na jego poparcie. Tu powinny krzyżować się różne myśli, słowa, tematy, opinie.

Ostatnie wpisy